Nie jestem jakąś szczególną fanką walentynek, a już z pewnością nie jestem fanką komercyjnego oblicza tego "święta" ... z drugiej strony każda okazja jest dobra, żeby np. upiec coś dobrego i poczęstować ludzi, z którymi się pracuje ( np. 2010 , 2012) ... ja w tym roku zerwałam z tradycją walentynkowych wypieków na rzecz igielników, które trafiły do pań :), z którymi pracuję na co dzień ( a co ! trochę dyskryminacji chyba nikomu nie zaszkodzi :). Wbrew pozorom nie opanowałam jeszcze igły, nitki a tym bardziej maszyny do szycia, żeby te igielniki wyszły spod mojej ręki, ale bardzo uśmiechnęłam w stronę mamy :)))).
Tak oto powstały igielniki, z akcentem walentynkowym ....
Druga strona już bez serduszek :)
Domowy protoplasa rodu igielników zamieszkał w kokilce i tak sobie zdobi parapet w kuchni :).
Nie obyło się jednak bez wypieków ( oczywiście Moich Wypieków :) i w domu była powtórka Tłustego Czwartku w odsłonie walentynkowej - pączki z różą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz