niedziela, 27 stycznia 2013

Byle do wiosny...

"Leniwa niedziela" w radio i u mnie, w sumie też :). Energii trochę brak, ciasteczka z płatkami owsianymi i czekoladą w piekarniku, kartkowanie leży odłogiem, ostatnie dekoracje świąteczne sprzątnięte, a mi trochę tęskno za wiosną. I tak powstała mała metamorfoza szklanego wazonu. Skąd w ogóle pomysł na takie dekoracje ??? Trzeba sobie jakoś radzić jak się ma dwa koty, które uwielbiają kwiatki, doniczkowe czy cięte, a uwielbienie okazują poprzez podgryzanie liści, precyzyjnie gilotynowanie kwiatów, żeby potem bawić się nimi niczym myszką. Podejść było kilka, nie ocalała nawet trująca ponoć Poisencja ... nigdy nie byłam zapaloną fanką roślin doniczkowych, jednak bez kwiatów było pusto i smutno. Przed świętami w małej kwiaciarni, w Skoczowie (kiedyś napiszę w jakim celu tam pojechałam :), napotkałam duży szklany wazon, kształt idealny, do tego wyprzedaż szkła 50 % rabatu (zapłaciłam chyba 13 zł  :))). 

Odsłona świąteczna





Odsłona wiosenna.




Tęsknię za żywymi barwami, więc w oczekiwaniu na rozkwitnięcie pierwszych  narcyzów i szafirków, wesoło uśmiecha się do mnie z parapetu żółta wstążka :).

Współpraca na linii koty-kwiaty-szklany wazon, nie obyła się bez zgrzytów. Raz cały wazon wylądował na podłodze i jest CAŁY. Mam nadzieję, że to jednorazowy incydent, bo jest już pomysł na kolejną odsłonę :).

 

Brak komentarzy: