i e-booki... wpis na ten temat kiełkuje we mnie już od paru miesięcy... od października jestem posiadaczką tytułowego urządzenia:). Prezent urodzinowy w formie czytnika był dla mnie zaskoczeniem, bardziej jednak zaskoczyła mnie moja fascynacja elektronicznymi książkami. Nie należę do osób, które idą z duchem czasu, wystarczy spojrzeć na mój telefon :))), zostałam jednak postanowiona przed faktem dokonanym i muszę przyznać, iż dzięki temu doceniłam e-booki. Gdybym na własnej skórze nie miała okazji przetestować e-czytnika, nadal trwałabym przy poglądzie, że jak nie przewrócę stronicy fakt przeczytania książki jest nieważny.
Nie mogę jednak zostać obojętna na zalety tego urządzenia. (tak, stały bywalec/bywalczyni bloga dobrze zauważył/-a zmianę za oknem, zamiast stokrotek obecnie królują dalie).
Pierwsza zaleta to ilość książek jaką mogę mieć pod ręką w czytniku, nie narażając się na dźwiganie opasłych tomów. Jadąc na wakacje, idąc do szpitala, wyjeżdżając służbowo nie wiemy ile będziemy mieć wolnego czasu na czytanie, jaki będziemy mieli nastój, czy na lekką powieść, czy na filozoficzne , wymagające skupienia książki.
W pamięci wewnętrznej można zapisać wiele pozycji i w zależności od nastroju sięgnąć po wybrany tytuł ...
Gabaryty książek są różne, działa to na korzyść czytnika... co zresztą widać :).
Mój czytnik ma z pewnością wiele przydatnych funkcji (o większości nie mam pojęcia:), dla mnie najważniejszą jest e-papier,czyli ekran, który jest niepodświetlony - neutralny dla naszego wzroku jak kartka papieru.
Kolejna zaleta to możliwość powiększania czcionki, w zależności od stopnia zmęczenia mojego wzroku :).
Jeśli jeden zmysł mianowicie wzrok, odmówi posłuszeństwa można przerzucić się na słuch (rozwiązanie, z którego nie korzystam, ale dobrze mieć tą świadomość).
Zaletą jest też pamięć strony, na której zakończyliśmy lekturę, zdarza się jednak, że nieświadomie np. przez sen :) bądź za sprawą ukochanego kota, przyciśniemy kilka razy zupełnie niepotrzebnie. W takim wypadku korzystam z funkcji: "Idź do strony" i po kłopocie :).
Znowu jesteśmy na pierwszej stronie ... :)
Nie posiadam ładowarki do czytnika, baterię uzupełniam (bardzo rzadko, co dwa miesiące) przez przewód USB podłączony do komputera i to rozwiązanie w zupełności mi wystarcza :).
Oczywiście e-czytniki nie są w stanie zastąpić papierowych książek z zapachem tuszu drukarskiego, z całą ich historią, notatkami na marginesie. Dla mnie to świetne uzupełnienie książek papierowych, zwłaszcza podczas podróży samolotowych, gdzie każdy kilogram jest na wagę złota :).
O książce, której nie da się zastąpić elektronicznym plikiem, a jest idealnym prezentem na Dzień Dziecka już niebawem :).
Życzę udanego świętowania z okazji Dnia Dziecka !